Arabska noc - Quebonafide

Arabska noc

Quebonafide

00:00

03:16

Similar recommendations

Lyric

W takich miejscach do niedawna bywałem tylko na Google Maps

Nie słychać tam jak przy Ramadanie na Suku milknie gwar

Casablanca, Marrakesz, hajs rządzi, jak nie patrzy Szariat

To Maroko, handluj z tym, my już ogarniamy Rabat

Ping pong show, wata cukrowa czy zaklinacz węży

Jedna liga, kobra zasyczy, gdy kieszeń zabrzęczy

Wszystko jedno: All Inclusive czy backpackersi

W pogoni za nietkniętym i tak natrafisz na festyn

Wziąłem na zmianę bokserki i światopogląd

Zainfekowany strachem do nich, chcę sam to dotknąć

Brudny palec Zachodu długo tu mieszał

Problem zamiatano pod dywan, aż w końcu odleciał

Skutki dziś nikogo już nie dziwią jak kozy na drzewach

Na północ, na południe się granica zaciera

My mkniemy przez żar pustyni jak Beduini

Czytam książki od tyłu, by być krok przed wszystkimi!

Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach

Idziemy przed siebie tam, gdzie rzuci nas wiatr

Na Medinie nasz zwiad, przez pustynię nasz skład

Siadaj, mordo, na garb, jest obcy nam strach, to arabska noc!

Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach

Idziemy przed siebie tam, gdzie rzuci nas wiatr

Na Medinie nasz zwiad, przez pustynię nasz skład

Siadaj, mordo, na garb, jest obcy nam strach, to arabska noc!

Backpacker. Nie czekam jadę w trasę

Pakuję plecak i wymieniam kasę. Tymczasem

1000 spraw przeleci obok, a ja w chmurach głową

Mam przesiadkę na samolot. Lecę wzorowo

W krajach muzułmańskich łapię spod burki oczko panny

Nie odpuszczam jej, odpuszczam i mówię zatańczmy

Cień mi dają palmy, a ja rozświetlam go sobą

Hakuna matata śpiewam. Zostań moją żoną

Ktoś mi mówi Allah Akbar, a ja Alleluja

Ale koło chuja mi nie lata ich cała kultura

Przyleciałem się najarać haka, ale nie zamulać

Faza, faza. Dzień świstaka, to to moje życie w chmurach

Upał. Weź się upal jeszcze trochę

Gruda. Kruszę, kręcę. Jak to kopie

Słuchaj. Taki rap mam w tej Europie

Skumaj. Szukam tego, co nowe

Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach

Idziemy przed siebie tam, gdzie rzuci nas wiatr

Na Medinie nasz zwiad, przez pustynię nasz skład

Siadaj, mordo, na garb, jest obcy nam strach, to arabska noc!

Z nieba leje się żar, pod stopami mam piach

Idziemy przed siebie tam, gdzie rzuci nas wiatr

Na Medinie nasz zwiad, przez pustynię nasz skład

Siadaj, mordo, na garb, jest obcy nam strach, to arabska noc!

Nie palę jointów odkąd braciak poszedł za to gibać

Po prostu lubię sobie pokasływać

Jestem ujebany strasznie, nie ma co ukrywać

Marokańskim kifem, shitem, rifem, mała to nie Liban

Mam grubą czekoladę, w uncjach my friend

Chociaż mój diler to nie Umpa-Lumpas, my friend

Nie przyleciałem tutaj szukać kumpla, my friend

Wychodzę z siebie, ale wszystko gra, skurwielu, co to blend?

Wszystko się jara jak zachodnia Sahara, ja

Nie wierzę w prawdę, bo prawda to fama, ja

Nie wierzę w prawdę, to fatamorgana

Jak mam wierzyć, zaraz, nawet Casablancę kręcili w Stanach

A Yung Lean Kyoto w Amsterdamie

Skurwielu powiedz po co kłamiesz

Śmigam spalony dziś po wąskich uliczkach

I mam zdrowy dystans, nie każdy arab to terrorys- (kaszel)

- It's already the end -