Celebryta - Kukon

Celebryta

Kukon

00:00

03:36

Similar recommendations

Lyric

Hotelowy pokój, kładę się i gaszę światło

Po wojnie z dziewczyną odmówiłem nastolatkom

Po Ogrody Mixtape piję trzy miesiące alko

Nie mogę się zebrać, jeszcze wszystko pachnie stratą

Budzę się wkurwiony w środku nocy, nie wiem na co

Jestem zarobiony i rozpierdolony w atom

Na pewno byłbyś dumny, szkoda, że nie widzisz tato

Palę za Ciebie jointa i wyjeżdżamy w miasto

Jestem dumny z moich ludzi, hallelujah

Egzotyczny blancik co pachnie jak marakuja

Jesteśmy niezależni i podli jak awantura

Przepraszam, że na ciebie trafiło dzisiaj akurat

Czasami tak bywa, że nie opanujesz chuja

Młode rosjaneczki, przewozy po agenturach

Jestem porobiony jak w tym serialu Pazura

Jebany showbiznes na ogrodach się nie buja

Znamy trochę prawdy o tych kurwach celebrytach

Informacje, których na Pudelku nie przeczytasz

Jestem załamany sytuacją, kurwa wybacz

Nie ma lojalności, gdzie kasa i kokaina

Wszyscy w jednym rzędzie, stoję obok, piję drina

Wysyła DM'a Andżela i Karolina

Chcę zapalić lonta i powoli się zawijać

Podjeżdża taryfą taki typ co u mnie kimał

Sto czterdzieści przez osiedle, kłócę się przez messenger

Prawda nie jest tania, prawda stoi naga

Wieziemy butelkę i na szczęście nic więcej

Jestem przeszukiwany, później zadzwonię mama

Nie możemy nigdzie czuć się już bezpiecznie

Wdychamy spaliny V8 przez maseczkę

Wszystko jest tak samo, tylko co dzień w innym mieście

Zgubiłem swój dom, muszę wrócić na osiedle

Przywieź mi chociaż jeden taki pocałunek z LA

Dłużej nie wytrzymam, niczego nie jestem pewien

Błądzę całą noc, jeździmy, kręcą się fele

Jesteśmy tacy sami, zostań moim przyjacielem

Zostań moim przyjacielem

Zostań moim przyjacielem

Zaufaj mi, że wiem, czego ci najbardziej trzeba

Też mamy problemy, co piszczą jak kiedyś bieda

Królowa i gwiazda jak jebana Andromeda

Zastyga jak farba na bloku, gdy piszę jebać psy

To właśnie my, ten brakujący element

Pod kurtyną dym, kiedy wchodzimy na scenę

Znacie mnie od wczoraj, bo rozgromiłem podziemie

W koncertowej trasie, lecą cztery karawele

Miasto pełne suczek, nasze busy pełne samców

Koledzy z mainstreamu mnie nie pilnowali w tańcu

Przelałem na konie, ty byś kupił za to łańcuch

Budzę się na stole, bo przyprowadziłem fanklub

Jestem ustawiony, ale ledwo stoję, braszku

Wszystko jakieś dziwne się wydaje po tym znaczku

Mówiłem, że nie chcę, ale wiesz jak to jest w tańcu

Wszystko się zapętla jak na Winamp'ie mój album

Muszę wrócić do niej, mówisz: "o nie!"

Celebryci obserwują i nam klaszczą w dłonie

Niby się nie znamy, ale widzę jak tu płoniesz

Zaraz pogadamy, poczekaj na mnie w salonie

Jestem dumny z moich ludzi, hallelujah

Znamy trochę prawdy o tych kurwach, celebrytach

Nie ma lojalności gdzie kasa i kokaina

Przelałem na konie, ty byś kupił za to łańcuch

Moim przyjacielem, moim przyjacielem, moim przyjacielem

Jesteśmy tacy sami, zostań moim przyjacielem

- It's already the end -