Nigdy Dość - DDOT

Nigdy Dość

DDOT

00:00

03:53

Similar recommendations

Lyric

Zzzipper's down

Raz, dwa, trzy

Nigdy nie mamy za dużo, chyba będzie tak na zawsze

Zapierdalać nie przestanę to moja winda na amen

Oni gonić chcą (chcą), nielegal zarobek tak kręci ich

Za bardzo to głupia suko, nigdy dość, nie

Nigdy nie mamy za dużo, chyba będzie tak na zawsze

Zapierdalać nie przestanę, to moja winda na amen

Oni gonić chcą (chcą), nielegal zarobek tak kręci ich

Za bardzo to głupia suko, nigdy dość

To pojebane ile ziomów za badyla miało przypał

Sprawy są, których nie tykam, wie je tylko mamacita

Że niektórzy mieli wiele, teraz trochę im ubywa

Więcej z nich już miało mało, no a i tak im ubywa

Nigdy dość, nigdy dosyć, goni motto mnie po głowie

To co zrobię, zawsze płonie, popiół to moje pokłosie

Manipulujesz faktami, żeby było tak jak chcesz

To serdeczne chuj ci w dupe, więcej stylu ma twój pies

Nigdy dość (nigdy dość), nigdy dosyć (nigdy dosyć)

One lubią kiedy trzymasz je za włosy

Mamy to (mamy to), zielone ogrody

Nawet jeśli mówi, to tak serio nie ma dosyć

Nigdy nie mamy za dużo, chyba będzie tak na zawsze

Zapierdalać nie przestanę, to moja winda na amen

Oni gonić chcą, nielegal zarobek tak kręci ich

Za bardzo to głupia suko, nigdy dość, nie

Nigdy nie mamy za dużo, chyba będzie tak na zawsze

Zapierdalać nie przestanę, to moja winda na amen

Oni gonić chcą (chcą), nielegal zarobek tak kręci ich

Za bardzo to głupia suko, nigdy dość, nie

Ciężki doping i narkotyk, kurwo nigdy nie mam dosyć

Ja chcę więcej, więcej mieć, to nasze odmienne losy

Ona najebana, weź jej posyp, co kurwa ona ma dosyć

Za dużo się dzieje w niej, nie może przespać tej nocy

Wchodzę łokciem w skurwysyna, Malarzsosa Poncjusz Piłat

Nigdy tego nie mam dosyć, DDOT to rodzina

Młody malarz jak machina, pojebała mnie roślina

Tamtych nocy nie pamiętam, blackout to odcina

Ciężka cipa, I don't care

Duża dupa, to tym kręć

Nigdy tego nie mam dosyć, jutro jest kolejny dzień

Pachnę fresh, ona chce, mogę zabrać cię na backstage

To nie tak, że na raz, możemy robić to częściej

Bawi mnie twoje podejście, do tych typów mamy dystans

To co robisz, trochę śmieszne, nie zadawaj zbędnych pytań (ćś)

A

(VV)

(Yeah-yeah-yeah)

Nigdy dość, nigdy dosyć, możesz mi na chuja skoczyć

Zawsze powtarzałem ziomom - "zoba jak się to potoczy"

Powtarzałem to, nie warto paść tematem na zakręcie

Bo shorta za rogami, chcą nas złapać na komendzie

Nigdy dość, nigdy dosyć, szmata prosi by jej włożyć

Ja po całym dniu roboty mam ochotę się położyć

Suko Malarz - to mój gość, Duczakowski - to mój gość

Praca nigdy nie ustaje, tu się leci dzień i noc

Twój ziom chyba jakiś łoś, gada jakby był mentorem

Skoro daje dobre rady, czemu dalej jest na dole?

Dobrze wiem ja skąd pochodzę, dobrze wiem gdzie me korzenie

Urodzeni, żeby przegrać, oszukamy przeznaczenie

Wszędzie szansa tu na przypał, wszędzie głupie pierdolenie

Nie mam czasu na głupoty, wzywa praca, nara lenie

Nigdy nie mamy za dużo, chyba będzie tak na zawsze

Zapierdalać nie przestanę, to moja winda na amen

Oni gonić chcą (chcą), nielegal zarobek tak kręci ich

Za bardzo to głupia suko, nigdy dość, nie

Nigdy nie mamy za dużo, chyba będzie tak na zawsze

Zapierdalać nie przestanę, to moja winda na amen

Oni gonić chcą (chcą), nielegal zarobek tak kręci ich

Za bardzo to głupia suko, nigdy dość, nie (nie)

- It's already the end -